(poniedziałek)
Obudziły mnie wibrację w telefonie, a że spałam centralnie na rogu łóżka spadłam z niego i wybuchnęłam śmiechem za nim odebrałam.
-Tak?- powiedziałam nadal się śmiejąc.
-Berry?- Harry?
-Tak, czyżbym rozmawiałam z moim szanownym kolegą?- powiedziałam.
-Witam cię koleżanko.- przywitał się.
-Hej.- odparłam.
-To co z tym spotkaniem?- spytał.
-Przeanalizowałam wszystkie za i przeciw i uznałam, że dam ci szansę.- zaśmiałam się.
-To mi się podoba.
-Gdzie i o której mam się ciebie spodziewać?- zapytałam.
-Hm... może o ósmej tam gdzie wczoraj się rozstaliśmy?- zaproponował.
-A nie mógłbyś podejść do pomnika, bym miała bliżej?
-No okej, to w parku tym co wczoraj przy pomniku o ósmej.
-Tak.
-To do zobaczenia.
-Cześć.- pożegnałam się.
-Pa.
Podniosłam się z podłogi i rzuciłam na łóżko - nie pamiętam kiedy ktoś mnie tak uszczęśliwił.
Postanowiłam nie wylegiwać się tylko doprowadzić się do stanu normalności.
Wygrzebałam sobie to <Klik> z walizki i zeszłam na dół żeby się umyć. Oczywiście dzień zaczął się cudownie bo dzień bez porannej sprzeczki to
dzień stracony, no cóż takie już moje życie. Obiecałam sobie, że będzie
dobrze, że nie będę się kłóciła, ale nie umiem - za bardzo boli krzywda,
którą wyrządził mi mój ojciec odchodząc od nas. Zawsze chciałam mieć tą idealną rodzinę, gdzie wszystko będzie idealnie i
nie będę musiała się martwić, że kiedykolwiek będzie źle - no niestety
niezgodność płci nastąpiła i wszystko się rozpieprzyło. Nie mam
idealnego życia, da się zauważyć. Ojciec robi wszystko żeby tylko zrobić
na przekór mnie można to zauważyć po tym jak wczoraj grał na pianinie a wie doskonale, że tego nienawidzę.
Gdy się ubrałam i umyłam ojciec zawołał mnie na śniadanie.
-Berry siadaj do stołu.- złapałam go wzrokiem i wróciłam do siebie na górę. Zadzwoniłam do Becky żeby do mnie przyszła, ona się zgodziła. Zanim jednak przyszła włączyłam sobie piosenki 1D... jak ja dawno tego nie słyszałam. Teraz nie rozumiem dlaczego przestałam być Directioner. Byłam pewna, że
to nie ma sensu, kochać kogoś kto nigdy nie pokocha ciebie, pomyślałam
sobie, że muszę się od tego odciąć zapomnieć udało mi się to na kilka
miesięcy zapomniałam jak oni wyglądają dopóki nie spotkałam wtedy
Harry'ego, to znów wróciło... ale nie wiem czy będę wstanie ich
pokochać, chcę żeby Harry był moim przyjacielem i nic więcej.
Minęła godzina i wreszcie raczyła się pojawić Becky. Wpuścił ją mój ojciec i przyprowadził do mnie do pokoju.
-Księżniczka raczyła się pokazać.- powiedziałam.
-Sorry mama nie chciała mnie podwieźć, jak bym wiedziała to bym była wcześniej. - odparła.
-Okej, okej.
-A co ty ode mnie chciałaś?- spytała.
-Em... bo w końcu umówiłam się z Harry'm i nie wiem jak mam się ubrać.- oznajmiłam.
-Berry idzie na randkę.- zaśmiała się.
-Yhym już randka...
-Wieczór, ty i on sami.- boże co za osioł.
- Za dużo filmów się naoglądałaś.
-Może i tak, ale widziałam jak na ciebie patrzył.- tekst starszy od mojej babci.
-Serio? Serio?
-Nie na niby...
-To co niby takiego widziałaś?- zapytałam.
-On się na ciebie patrzy rozbiera cię wzrokiem.- im starze tym głupsze.
-Idź ty się lecz... - krzyknęłam rzucając w nią poduszką.
-Dobra pokazuj zawartość garderoby.- powiedziała.
-Nie rozpakowałam się jeszcze więc wszystko jest w walizkach tam.- pokazałam na drzwi od garderoby.
Utonęłyśmy w moich ciuchach i grzebałyśmy w nich dobre kilka godzin nie umiałam na nic się zdecydować, ale w końcu Becky mi podsunęła pod nos taki zestaw <Klik>.
-Jesteś wielka.- powiedziałam.
-No wiem. A o której się umówiłaś?- zapytała.
-O ósmej.- odparłam.
-Nie chcę nic mówić, ale masz trzy godziny.- oznajmiła.
-Ja to nie ty mi starcza godzina.- zaśmiałam się.
-Idź się kąpać.
Dziewczyna dopilnowała żebym siedziała w kiblu jak najdłużej i żebym zrobiła jak najwięcej czyli jakąś godzinę spędziłam w wannie. Następnie dziewczyna zabrała mnie do mojego pokoju i zaczęła mnie szykować czyli jej czasu godzina na malowanie mnie i czesanie - myślałam, że mnie chuj strzeli i zaraz ją zabiję. O dziewiętnastej pozwoliła mi się ubrać na wielkie szczęście.
- Jesteś śliczna.- powiedziała Becky gdy skończyła mnie szykować.-Nie dziwie się Harry'emu ze cię wybrał.
-A ta swoje kuźwa.- zaśmiałam się.
-Chodź bo się spóźnimy.
Wyszłyśmy z domu, ja nawet słowem się nie odezwałam, że wychodzę, ale nie ważne. Z Becky rozeszłyśmy się w pół drogi do parku bo ona akurat musiała tam skręcić żeby dojść do domu.
____________________
Czytasz = Komentarz xx
czekam na nexta
OdpowiedzUsuńP.s ciekawie się zapowiada